Albumy dziecięce (album dziecka, fotoksiążka, itp), są w modzie nie od dziś. Już w latach siedemdziesiątych takowy prowadziła dla mnie moja mama: "Od kołyski do mundurka". Uwielbiałam go oglądać, jak również uwielbia go przeglądać i czytać moja córka.
Na samym końcu tej prawie 200 stronicowej księgi zamieszczone były fragmenty popularnych powieści dziecięcych oraz kilkadziesiąt przeróżnych wierszyków. Jeden z moich ulubionych "Idzie niebo" Ewy Szelburg-Zarembiny zilustrowany został pisklątkami w gnieździe i wpatrzonym w nie kotem. Mogłam godzinami gapić się na te pisklaczki.
Równie mocno przyciągają dziecięcy wzrok zakładki do książek wydawnictwa Jedność. Zdobyłam je na Targach Książki w Krakowie. Zakładki są dopracowane, na dobrej jakości papierze, barwne i lakierowane. Mimo tego, że nie posiadam żadnej publikacji z tego wydawnictwa, uważam, choćby na podstawie reklamowych materiałów, że wydawnictwo szanuje czytelnika i warte jest uwagi.
Połączyłam zatem wspomnienie z dzieciństwa, jakim były bajeczne czytanki w albumie z bajecznymi współczesnymi zakładkami.
"Idzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdy błyszczą i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.
Jak wyjrzały - zobaczyły
i nie chciały dalej spać,
kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać!
- Gwiazdki nie są do zabawy,
tożby nocka była zła!
Ej! Usłyszy kot kulawy!
Cicho bądźcie!... A,a,a..."
(Ewa Szelburg-Zarembina)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz