środa, 22 maja 2019

"(...) a ja się zagapiłem i ryms! - przewróciłem się (...)"



Jak tytuł posta wskazuje dzisiejszy wpis będzie o wortalu i czasopiśmie Ryms, które na rynku i w internecie istnieją od kilkunastu lat. Pierwszy papierowy numer Rymsa powstał dzięki pani Marcie Lipczyńskiej-Gil, która postanowiła promować literaturę dziecięcą, zająć się tematem na poważnie i z poszanowaniem czytelnika, skupić się na walorach artystycznych publikacji przeznaczonych dla dzieci i rozgłosić światu, że w Polsce też tworzą wartościowi pisarze i ilustratorzy.

Pierwszy raz na stronę Rymsa prawdopodobnie weszłam przypadkiem, szukając inspiracji czytelniczych dla mojej małej wówczas córki. Później wortal odwiedzałam regularnie, czytając artykuły, wywiady z pisarzami, recenzje starych i nowych książek oraz biorąc udział w konkursach. Dzięki Rymsowi odkryłam jakie cenne publikacje z okresu PRL-u posiadamy w domowej biblioteczce, doceniłam ilustracje w tychże, a także baczniej przyglądałam się wyprzedawanym w bibliotekach starym dziecięcym książkom. Zaczęłam też żałować, że nie udało się uratować większości książek z mojego dzieciństwa, choć przyznam, że białych kruków, a raczej białych słoni, które towarzyszą mi od kilkudziesięciu lat, trochę w biblioteczce pozostało, albo do niej powróciło.
Rozpisałam się trochę w recenzjach (w ramach comiesięcznego rymsowego konkursu), poznałam na Targach Książki w Krakowie panią Martę Lipczyńską-Gil oraz panią Ewę Skibińską (niestety - już byłą panią sekretarz) i regularnie czytywałam papierowy kwartalnik.

Ryms, a szczególnie pani Marta, otrzymali kilka ważnych nagród, m.in. nagrodę za rozpowszechnianie czytelnictwa. Nagrody to wielce zasłużone i proszę o więcej.

Mimo tego, że sam wortal obecnie odwiedzam rzadziej, to mam świadomość, że miał ogromny wpływ na moje spojrzenie w literaturę dziecięcą i młodzieżową. Do dziś pijam herbatę z rymsowego kubka i przeglądam książki, które trafiły do mojej biblioteczki dzięki przeczytanym na stronie recenzjom.

***
Fragment, który ujęłam w temacie posta pochodzi z książeczki "Co mam" Małgorzaty Musierowicz, która została wydana w 1983 r. w ramach serii "Poczytaj mi mamo" przez wydawnictwo Nasza Księgarnia. Pamiętam tą książeczkę z dzieciństwa, jednak posiadany przeze mnie obecnie egzemplarz pochodzi z antykwariatu.

"Patrzymy, a tu Bartkowiak wraca ze szkoły. Gumę ciamka, zadowolony taki, a ja się zagapiłem i ryms! - przewróciłem się Bartkowiakowi pod nogi. Bartkowiak ryknął śmiechem, a Grzesio na to:
- Cicho łobuzie! Taki stary, a taki głupi! - podał mi rękę i pomógł wstać".

***
Zachęcam do odwiedzenia strony wortalu.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz