niedziela, 28 lipca 2019

Misiów puszystych

 
 

Pluszowe misie potrafią słuchać; w ciszy chłoną dziecięce łzy i żale, cierpliwie znoszą niedogodności przygnieceń i ścisków, nieutulonych przytulają, poddają się torturom urywania uszu i wydłubywania oczu. Im więcej wyświechtanych dziur w misiu, tym większej doświadczył miłości. Im więcej plam na brzuszku, tym więcej barwnych przygód przeżył. Jak długo żyją pluszowe misie? Do ostatniej nitki.

czwartek, 18 lipca 2019

Poszum deszczu w Portoryko


 
W tropikalnej puszczy, w mglistym lesie parku El Yunque, dusze Tainów - rdzennych mieszkańców wyspy Portoryko, nieustannie unoszą się w mgle i chmurach pomiędzy niskimi pokrzywionymi drzewami. Bromelie i storczyki przygodnie porastają drzewiaste paprocie, tworząc koncertowe muszle dla żabek couqi, których śpiew (sic!) konkuruje z hałasem wodospadów.
El Yunque, to po hiszpańsku kowadło - kowadłem zatem, stabilnym i mocnym, jest ten wilgotny las. Dzielnie opiera się uderzeniom huraganów, mgłą zasnuwa oko cyklonu. I choć sam las bujnie odradza się po każdym ciosie, to mieszkańcy Portoryko nieustannie między młotem, a kowadłem. 

niedziela, 14 lipca 2019

Nocą wszystkie koty są czarne...


 
Ta szalenie szykowna kocica z długimi rzęsami i pazurami pod kolor muchy, sprezentowana została mi oczywiście przez teściową. Drewniana zakładka z jednej strony została przez mamę pomalowana czarnym błyszczącym lakierem; z drugiej oklejona wzorzystym papierem. Ten ostatni materiał wykorzystała także do skrojenia etui, które z kotem tworzą estetyczny urodzinowy zestaw.

Ze zwykłego sztampowego szablonu do decoupage powstał wytworny kot z charakterem.
Mama miaua świetny pomysł.
 

czwartek, 4 lipca 2019

Perfekcyjne sczytanie



Nie wiedzieć czemu okres wakacyjny był w moim dzieciństwie czasem, gdy powtórnie oczytywałam domową biblioteczkę. Większość książek, które wlokę za sobą w kolejne miejsca i czasy mojego życia, doprowadziłam do rozsypki. Niektóre nie potrafią się już pozbierać, ale muszą mi wybaczyć - nie zabiorę ich do introligatora, nie naprawię, bo wszystko co teraz: każde pomarszczenie strony, każda odklejona kartka, każde zagięcie i naderwanie grzbietu, świadczy o tym co kiedyś: o oddaniu i zaczytaniu.

Będąc dawno temu na spotkaniu autorskim z Januszem L. Wiśniewskim i czekając w kolejce na autograf usłyszałam, jak jedna z czytelniczek przeprasza autora, że jej egzemplarz "Samotności w sieci" jest zniszczony. Wiśniewski odpowiedział, że widok tak sczytanej książki jest widokiem dla niego najwspanialszym.

Ciekawe, czy równie zadowolona byłaby Tove Jansson widząc moje wyświechtane Muminki, albo Ewa Lach zbierając rozklejone strony z "Imieniny babci Józefiny".

Dla kontrastu, wpis postanowiłam ozdobić zakładką perfekcyjną w wykonaniu i nie skalaną użytkowaniem. Nie znaczy to, że nie jest moją ulubioną. Jest to egzemplarz, na który spoglądam z przyjemnością, a wykonany został przez moją teściową. Na zdjęciu jest awers i rewers zakładki wraz z mieszczącym ją etui.