czwartek, 4 lipca 2019

Perfekcyjne sczytanie



Nie wiedzieć czemu okres wakacyjny był w moim dzieciństwie czasem, gdy powtórnie oczytywałam domową biblioteczkę. Większość książek, które wlokę za sobą w kolejne miejsca i czasy mojego życia, doprowadziłam do rozsypki. Niektóre nie potrafią się już pozbierać, ale muszą mi wybaczyć - nie zabiorę ich do introligatora, nie naprawię, bo wszystko co teraz: każde pomarszczenie strony, każda odklejona kartka, każde zagięcie i naderwanie grzbietu, świadczy o tym co kiedyś: o oddaniu i zaczytaniu.

Będąc dawno temu na spotkaniu autorskim z Januszem L. Wiśniewskim i czekając w kolejce na autograf usłyszałam, jak jedna z czytelniczek przeprasza autora, że jej egzemplarz "Samotności w sieci" jest zniszczony. Wiśniewski odpowiedział, że widok tak sczytanej książki jest widokiem dla niego najwspanialszym.

Ciekawe, czy równie zadowolona byłaby Tove Jansson widząc moje wyświechtane Muminki, albo Ewa Lach zbierając rozklejone strony z "Imieniny babci Józefiny".

Dla kontrastu, wpis postanowiłam ozdobić zakładką perfekcyjną w wykonaniu i nie skalaną użytkowaniem. Nie znaczy to, że nie jest moją ulubioną. Jest to egzemplarz, na który spoglądam z przyjemnością, a wykonany został przez moją teściową. Na zdjęciu jest awers i rewers zakładki wraz z mieszczącym ją etui.

         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz