"Jestem blisko tego co najpiękniejsze" - tymi słowami docenił Fryderyk Chopin urok Majorki późną jesienią 1838 roku. Przyjeżdżając na wyspę planował wypocząć i podreperować swoje zdrowie. Zimowe miesiące były jednak wyjątkowo deszczowe, a nocowanie w wilgotnych i chłodnych murach klasztoru nie należało do sprzyjających. Pociechy nie dawała również muzyka - sprowadzone z Europy pianino zaginęło w podróży. Tęsknota, melancholia, rozczarowanie - przepełniające Chopina emocje nie były obojętne dla jego twórczości. Komponowane na starym majorkańskim pianinie utwory błąkały się po nadmorskich wydmach i trącały płatki zakwitających właśnie migdałowców. Ponure nokturny usypiały oliwne gaje i winnice, a mazurki tupały gniewnie w suchych pomarańczowych sadach. Tylko cedr wsłuchiwał się w kolejno tworzone z mgły, burzy i wiatru - zimne preludia. Dźwięki tego najsławniejszego - Deszczowego - słychać na wyspie i dziś. Są blisko tego, co najpiękniejsze: w zapachu lawendy i rozmarynu, w krzyku mew, w ziarnku piasku...
Zakładki z urlopu przywiozła i sprezentowała mi moja koleżanka z pracy. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz