środa, 25 marca 2020

Abibliofobia




Humorystyczne pojęcie "abibliofobia", czyli strach przed sytuacją, w której zabraknie książek (materiałów) do czytania, zaczyna dla mnie nabierać poważnego znaczenia. W czasie, gdy zamknięte zostały wszystkie biblioteki i ograniczono swobodny dostęp do lektur, które traktuję jak własne, a tylko przechowuję je na bibliotecznych półkach - zaczynam się zastanawiać nad słusznością pozbywania się domowych książek. I oczywiście, że jest dostęp do księgarni internetowych i książek elektronicznych, ale idea minimalizmu, którą powoli wprowadzam w życie, kłóci się z taki działaniami.

Poza tym dostępność utraciły publikacje o niskich nakładach, których na rynku już nie ma, a do których wracałam za pośrednictwem bibliotek. "Z powrotem, czyli fatalne skutki niewłaściwych lektur" Z. Batki to jedna z tych książek, kolejne to wczesne roczniki Fistaszków oraz  "13 i 1/2 życia kapitana Niebieskiego Misia" W. Moersa. 

Na szczęście na domowych półkach czeka kilka książek nieprzeczytanych; również wiele takich, do których warto wrócić. Zawsze czekały w kolejce, za tymi, które gonił termin oddania do wypożyczalni. Poza tym mój nowy zakup, który na zdjęciu, powinien dostarczyć mi zajęcia na długie godziny. To jedna z tych książek wyszarpanych z rynku. Zakup wydanych w 2019 roku "Filozoficznych i translatorycznych wędrówek po Dolinie Muminków"  sprawił mi ogromną trudność. Pod koniec lutego tylko dwóch sprzedawców na allegro miało tą książkę w ofercie (w księgarniach internetowych towar niedostępny). Pierwszy z nich wycofał się ze sprzedaży i oddał mi pieniądze, a drugi wywindował cenę, gdy tylko samotny pozostał na aukcji. Udało mi się kupić w pierwszych dniach marca. W połowie miesiąca książki już nie ma. 

Uwielbiam Muminki i rozprawa Hanny Dymel-Trzebiatowskiej będzie dla mnie świetną zabawą, która nie obejmie tylko przeczytania książki. Już przy lekturze pierwszego rozdziału czytanie wiązało się z powrotem do "Komety nad Doliną Muminków", zapoznaniem się z poglądami różnych filozofów, przejrzeniem sytuacji ekonomicznej i kulturalnej w czasach, gdy Jansson serię książek tworzyła. Dlatego odbieram "Wędrówki" jako skrzynię skarbów, z której wyłowię cenne ciekawostki.

Każdy z bibliomanów przynajmniej raz zadał sobie pytanie: jakie książki zabrałby na bezludną wyspę. Z pewnością trudno wybrać tą jedyną. Gdyby jednak było tylko kilka sekund na decyzję, w moim wypadku byłyby to Muminki. A że obecne zamknięcie bibliotek  i muzeów kojarzy mi się z odizolowaniem podobnym do bezludzia, wracam do tego co znam  i co daje mi poczucie bezpieczeństwa. Bo warto mieć ze sobą torebkę mamusi Muminka, w której znajdę wszystko co potrzeba - cierpliwość, wsparcie, otuchę i wytrwałość, a także "naleśniki z dnia poprzedniego" i proszki od bólu głowy. Przyda się także kilku naelektryzowanych Hatifnatów, którzy podładują moje wewnętrzne akumulatory. I oczywiście fajka Włóczykija - żeby utrzymać (s)pokój pomiędzy mną, a mną.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz