Bezmierność międzyczasu jest zdumiewającym zjawiskiem. Zawieszenie w nim elementów trwać może przelotnym tymczasem lub w nieskończoność. W obydwu wypadkach zastygają w bezruchu - dziejąc się jednocześnie.
W sytuacji takiej są nieczytane książki. Dzieją się w swoich wnętrzach, rozwijają akcję, charakteryzują bohaterów i prowadzą dialogi. Wszystko w jednej chwili, wszystko w jednej przestrzeni. W międzyczasie leżą na półce, zapomniane i niechciane, nieczytane.
Otwierając biblioteczną książkę w pierwszej kolejności zaglądałam na pieczątki z datami wypożyczeń. Sprawdzałam, czy książka była doceniona i czy nadal jest poczytna. Z jednej strony z sentymentem oglądałam pieczątki sprzed lat kilkudziesięciu, a z drugiej przykro mi było, gdy świetna lektura odeszła w zapomnienie.
W zapomnienie odchodzi także samo pieczętowanie książek, które ustąpiło rejestrom elektronicznym. Szkoda, że nie można już odtworzyć pobytu książki w międzyczasie. Szkoda, że jedynym świadectwem "czytności " jest starta okładka.
Spróbuję przynajmniej zapieczętować książkowe wspomnienia.
Zakładki z okresu PRL-u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz