wtorek, 10 grudnia 2019

Recenzja książki "Zimowa opowieść" Marka Helprina



"Są ludzie, którzy przemierzają połacie dziejów, nie zostawiając po sobie śladu, choćby nawet dzięki nim zmieniał się świat".

Na pytanie - jaka jest najpiękniejsza książka, którą dotychczas przeczytałaś, odpowiadam niezmiennie - "Zimowa opowieść" Marka Helprina. I choć od jej przeczytania minęło już dobrych parę lat, to nie natrafiłam ponownie w literaturze na utwór tak baśniowy i romantyczny, a równocześnie idealnie trafiający w mój gust kompozycyjny i językowy.

Głównym bohaterem książki jest Nowy Jork - Miasto jako organizm - stworzenie wrażliwe i czułe, zarazem szorstkie i okrutne. Jego dzieje płyną ludzkim krwiobiegiem, dotleniane cząstkami historii powieściowych postaci. Jego płuca nabierają przemysłowego oddechu, a dusza kostnieje w mroźnym tchnieniu.

Nowy Jork i jego bohaterów poznawałam powoli i dokładnie. Zapewne dlatego, że postaci w powieści tyle, ile ulic na Manhattanie.  Każda z  nich  pokazała mi inny zakątek miasta, inny poziom życia i inne problemy. Mnogość opisanych wydarzeń oraz ich szczegółowe przedstawienie pozwoliło mi odkryć wszystkie warstwy metropolii, zajrzeć w każdą sklepową witrynę, przewracać strony w gazetach, ukryć się w zaułkach, wejrzeć w serca mieszkańców. Dzięki plastycznemu językowi powieści chłonęłam wydarzenia, jak rzeka Hudson płatki śniegu. Opisowe chwile zadumy płynnie zmieniały się w wartką akcję, a osobiste dramaty bohaterów przeplatały się z chwilami szczęścia i euforii. Elementy magicznego realizmu spowijające historie sprawiały, że przeszywający chłód zimy mroził strony książki, by tajać po chwili od ciepłych serc nowojorczyków.

"Hardesty stwierdził, że jeśli w ogóle kiedykolwiek zdoła dotrzeć do centrum, będzie innym człowiekiem".

Stuletni wycinek z życia Nowego Jorku, to obraz czasu przemian w trzech wymiarach: ludzkiej ewolucji kulturowej, rewolucji ekonomiczno-przemysłowej i tego co rodzi się pomiędzy - osobowości miejsca. Wszystkie trzy wymiary przenikają się wzajemnie. Rozwój miasta wpływa na zdarzenia w życiu bohaterów, natomiast czyny i decyzje tychże, kształtują kierunki przeobrażeń metropolii i otwierają ją na nowe czasy. I choć Miasto broni się przed zmianami, choć próbuje mrozić czas i utrudnia życie mieszkańcom, to przegrywa z masą i maszyną, stapia się z nimi w jeden twór, podążając wspólną drogą. A wszystko zamglone, prawie nierealne, równocześnie boleśnie rzeczywiste...

Język powieści, szalenie poetycki, stanowiący kolaż różnych form i stylów pisarskich sprawia, że czytanie wymaga ogromnego skupienia. Całkowite oddanie się lekturze wywołuje natomiast efekt zamiany zależności: to nie czytelnik "pochłania" książkę, lecz magnetyzująca opowieść pochłania czytelnika. Wciąga go w wir wydarzeń, nasłuchuje bicia jego serca i igra z uczuciami. A gdy już dopuści do swego wnętrza i poniesie liryczną frazą, czytelnik, po skończonej lekturze,  nie będzie tym samym człowiekiem.

***

"Zimowa opowieść" została wydana w Polsce dopiero w czasie premiery filmu w 2014 r. Film natomiast wszedł na kinowe ekrany po trzydziestu latach od napisania powieści. Adaptacja nie zachęca do lektury - może dlatego, że jest tylko adaptacją, nieudolnym wycinkiem z bogatej treści. Niemożliwym okazało się zobrazowanie tej pięknej, poetyckiej historii w dwugodzinnym filmie. Może nakręcony z rozmachem serial podołałby zadaniu. Nie żałuję jednak, że film powstał, jeśli dzięki temu wydana została na rodzimym rynku powieść. Bo choć nie zostawiła po sobie w literaturze większego śladu, to z pewnością zmieniła mój świat.  

* Wszystkie cytaty pochodzą z "Zimowa opowieść" Mark Helprin, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz