poniedziałek, 11 maja 2020

Antologia półkowych potworków


Choć biblioteczka domowa, po kilku minimalistycznych akcjach, wydaje się przepielona, natknąć się w niej jeszcze można na przyczajone książkowe badyle, które wprawdzie legalnie bytują na domowych półkach, ale raczej na zasadzie wymuszenia, z litości, czy przez zasiedzenie. 

"Antologia nowelistyki pozytywizmu", to prezent który mój mąż otrzymał na 14 urodziny. Och, prezent ciekawy i bardzo doceniony, czytywany z entuzjazmem przez wszystkich członków rodziny bliższej i dalszej - zajmuje zaszczytne miejsce w kategorii "Po co to komu?". Zasiedział się przez 30 lat, czekał na kolejne pokolenie wielbicieli pozytywistycznych nowel, i nawet został tydzień temu wyszarpany z półki z nadzieją, że znajdzie się w nim "Gloria Victis" Orzeszkowej, którą miała omawiać w szkole córka. Rozczarował nas - tej nowelki nie było. W tej sytuacji nie pomoże mu nawet urodzinowa dedykacja.

Encyklopedia Popularna PWN* z poprzedniej epoki nie grzeszy ani aktualnością, ani wiarygodnością, jednak urok jej niewielkich gabarytów, ciekawe ilustracje i delikatna faktura kartek powstrzymują mnie przed oddaniem jej na przemiał. Kiedyś stanowiła moją ważną pomoc naukową, obecnie przechowuje w sobie szkolne pamiątki - niech zostanie jeszcze chwilę, to jej ostatni dom.

Wypracowania z serii "Maturzyści mają głos" ciągle wydawały mi się ważne i przydatne, do czasu gdy chciałam wspomóc nimi syna koleżanki. Natknęłam się na temat "Których pisarzy okresu Polski Ludowej cenię najbardziej i dlaczego?"  i z przerażeniem uświadomiłam sobie, że problematyki powieści Olgi Tokarczuk, o którym pisują współcześni maturzyści tam nie znajdę, aczkolwiek sama Tokarczuk wypracowanie na temat jak wyżej z pewnością napisała.
Zostawić dla przyszłych pokoleń? - sama nie wiem - na razie zostawiam.

A na koniec mój licealny koszmar, czyli "Giaur" Byrona w tłumaczeniu Mickiewicza.  Nie znoszę tego poematu, nie rozumiem co tam napisane, nie wiem co mnie napadło, że przywlokłam toto do domu. Czym prędzej zatem pozbywam się największej domowej zmory, a żeby akt pozbycia był spektakularny dołożę pozytywistów. 

Dwie stare zakładki na zdjęciu. Na jednej opis renesansowego poliptyku wieniawskiego (??), na drugiej Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza poleca książki Kraszewskiego. Tematyka zakładek mało atrakcyjna, ale czas ich pochodzenia rekompensuje tą niedogodność :).
* wydanie z roku 1965


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz